piątek, 8 lutego 2013

Zagubione Część I

Jak codziennie szłam razem z Zuzą do szkoły. Byłyśmy szczęśliwe. Miałyśmy za chwilę spotkać Pawła i Adama. Byli to najprzystojniejsi chłopcy w całej szkole. Adam był chłopakiem Zuzki, a Paweł moim. Po chwili humory przestały Nam dopisywać. Zobaczyłyśmy chłopaków, całujących się. Podeszłyśmy do Nich. Spoliczkowałyśmy Ich, jedna po drugiej. Załamałyśmy się, uciekłyśmy z lekcji. Wzorowe uczennice po raz pierwszy zerwały się ze szkoły. Wiedziałyśmy gdzie sprzedają alkohol nieletnim. Udałyśmy się do fajnego pubu na przedmieściach. Wypiłyśmy po drinku, pogadałyśmy, trochę potańczyłyśmy. Chciałyśmy zapomnieć o chłopakach. Zapytałyśmy się czy znajdziemy tutaj coś co pomoże Nam odlecieć. Barmanka wskazała na ciemny róg lokalu, gdzie siedział jakiś facet. Podeszłyśmy tam. Po krótkiej konwersacji dostałyśmy paczuszkę ziółek. Bałyśmy się troszeczkę. Musiałyśmy jednak coś zrobić. Zapaliłyśmy najpierw jednego, potem drugiego skręta. Uzyskałyśmy wymarzony efekt. Byłyśmy na fazie. Wydawało Nam się, że jesteśmy w kosmosie. Następnego dnia udałyśmy się tam znowu. Poprosiłyśmy o coś mocniejszego. Niedostałyśmy już Marychy, tylko Kokę. Nie chciałyśmy przechodzić jakiś tam etapów uzależnienia. Byłyśmy pewne, że robimy to dla zabawy i, że w każdej chwili będziemy mogły przestać. I rzeczywiście, przestałam kupować towar, ale Zuzia nie chciała, a może raczej nie umiała się oprzeć białemu proszkowi. Brała coraz to mocniejszy towar. Zaczęła brać Herę. Bawiła się cudownie. Nikt nie miał nad nią nadzoru. Pewnego wieczoru, kiedy przyszłam, bo chciałam poważnie porozmawiać z Zuzą, znalazłam martwą dziewczynę na podłodze, obok pudełka pigułek. Zadzwoniłam po karetkę, ale było za późno. Nastąpiło zatrzymanie akcji serca. Na pogrzeb przyszła cała szkoła. Zuza była bardzo lubiana. Nikt się tego nie spodziewał. Najgorzej zniosłam to ja. Obwiniałam się, że wcześniej nie porozmawiałam z przyjaciółką. Postanowiłam wydać pieniądze, które zostały po zmarłej, na zaproszenie ulubionego zespołu Zuzanny. One Direction dało wspaniały koncert. Po występie podziękowałam całemu zespołowi. Zauważyłam, że Zayn dziwnie się na mnie patrzy. Kiedy podawałam każdemu rękę, dostałam karteczkę, ale tak żeby nikt nie widział. Po stypie przeczytałam treść karteczki:
Od Zyana.To mój prywatny numer. Zadzwoń kiedy znajdziesz czas. Wieczorem wykonałam telefon do chłopaka. Poznaliśmy się. Zyan był jeszcze przez tydzień w Polsce. Postanowiliśmy się umówić, u mnie w domu. Okazało się, że mamy tyle wspólnego. Kochamy muzykę. To najważniejsze. Spotykaliśmy się codziennie przez tydzień. Potem chłopak wyjechał i tak jakby zapomniał o mnie. Byłam na to przygotowana. Jednak myliłam się. Zobaczyłam wielki helikopter z którego wyleciała drabinka. Usłyszałam: Emi come here, co znaczyło choć tutaj. Nie zastanawiałam się, bo wiedziałam, że to Zyan. Miałam rację. W helikopterze była cała piątka chłopaków. Powiedzieli:
- Masz wakacje. Zyan namówił nas, żeby zabrać Cię w trasę koncertową.
- Na prawdę? Ale co z mamą? Będzie się martwić.
- Wszystko załatwione. To Ona Cię spakowała, tutaj jest twoja walizka. Twoja przyjaciółka chce twojego szczęścia, więc nie pogrążaj się w żałobie.
- Dziękuję. Jesteście wspaniali. Kiedy wyruszamy?
- Teraz!
To koniec pierwszej części. Postanowiłam trochę ją zmienić, bo dużo ludzi pisze na privie, że powinno być jedno opowiadanie o One Direction. Jak się podoba?

4 komentarze:

  1. Bardzo ciekawe :) Czekam na kolejną część :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Świetne :* Czekam na następny <3

    Zapraszam do mnie ;D
    http://is-one-way-or-another.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  3. Świetne, przyznam nie lubię One Direction ale opowiadanie boskie. Pisz dalej <3
    http://fosterthepeoplelover.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  4. Fajne choć nie lubię ich. Zapraszam do mnie http://mypassionmylifeisphotography.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń